Zdzisław Dębicki – “Mojemu pokoleniu”

Potomni, którzy przyjdą, a będą szczęśliwi,

Na grobach naszych niechaj wieńców z róż nie kładą,

Ale niech nas rycerską salutują szpadą,

Bośmy żołnierze byli — wiarą w jutro żywi…

Na placówkach samotnych staliśmy bez broni,

Honoru broniąc życiem, a życia — honorem.

I choć rozpacz się legła w naszem sercu chorem,

Słuchaliśmy, jak tętent dni idących dzwoni…

Śnił nam się biały rumak, co światem przeleci

I w bruki miast złotemi uderzy podkowy,

Widział nam się dzień wielki na niebie i nowy,

Co blaskami mrok nocy wiekowej rozświeci…

I serca w nas waliły nadzieją, jak młotem,

Na wieść każdą o jutrzni, co daleko błyska,

I kupiąc się w obozie dokoła ogniska,

Nie spaliśmy snem słodkim pod naszym namiotem…

Czujny nam duch przewodził i czujne nas straże

Budziły swojem hasłem do ciągłego trwania

Pod chorągwią, co w górnych obłokach się słania,

A w podziemiach ma święte, ukryte ołtarze…

Więc choć bez lśniącej zbroi, bez ostrego miecza,

Co w boju się o twarde przytępia puklerze,

Przetrwaliśmy na warcie, jak prawi rycerze.

Gdzie nas honor wiódł Polski i godność człowiecza.